Jak już pewnie wiesz, od początku roku próbuję nauczyć się malować akwarelami. Podstawy znam od dawna jednak tą umiejętność, tak jak każde inne, trzeba doskonalić ciągle! Jako iż sama już sobie rady nie dawałam, bo ciągle  wychodziły takie same koszmarki poprosiłam o pomoc mistrzynią którą podziwiam! Zapraszam na relacje z odwiedzin u Werki!

Nauka akwareli to nie wszystko

Mogłam się spodziewać że spotkanie będzie wyśmienite! Już od progu powitał mnie przecudowny psiak Teddy, zakochałam się od pierwszego wejrzenia <3 Ale to nie wszystko! Nie tylko nauczyłam się wielu konkretów ale i najadłam się przepysznym ciastem <3 Czyż to nie wymarzona gościna u zdolnej artystki? Kreatywność Werki mnie pokonała 😀 Popatrz poniżej jak pięknie narysowała kwiat który wspólnie malowałyśmy. Mi wyszło troszeńkę inaczej 😀

Ale po kolei

Na samym początku zajęłyśmy się szkicowaniem i szczerze powiem Wam że nawet byłam z tego kroku u siebie dumna, póki nie zobaczyłam co nawyprawiała Werka! Jednak nie ten krok mnie zdołował najbardziej, oj nie, potem było dużo gorzej! Gdy przystąpiłam do malowania akwarelami, wtedy wszystko zaczęło się sypać. Próbowałam tych wszystkich metod których się do tej pory nauczyłam ale nic nie umywało się do tego co robiła ONA. Zobaczcie jak wyglądał mój kwiatek po tych wszystkich moich niecierpliwych eksperymentach?
OMG! Jak małe dziecko 😀 Jednak Werka ciągle we mnie wierzyła i nie dała mi odpuścić. Po kolei objaśniła mi wszystkie kwestie związane z cieniami, kolorami i przede wszystkim WARSTWAMI, które przy akwarelach są najważniejsze. Grzecznie posłuchałam pani profesor ale niestety czas gonił, więc swoją pracę dokończyłam w domu. Nie mając już takiej spiny (bo przecież gorzej być nie może!), zabrałam się do nakładania warstw na moim kwiecie.

Czego się nauczyłam?

Po pierwsze: WARSTWY! – najważniejsze w pracy z akwarelami 🙂

Po drugie: PATRZ UWAŻNIE! – staraj się dostrzegać w obiekcie jak najwięcej, cienie, kolory – nawet kolor biały nie zawsze jest tylko biały 🙂

Po trzecie: NIE PORÓWNUJ SIĘ! – inspiruj się ale nie porównuj! Jednym z moich błędów przez który dołowałam się okropnie było porównywanie mojego kwiatu do kwiatu Werki który był zupełnie inny. Gdy wróciłam do domu i dokończyłam mój kwiat nie porównując się do niej, byłam z niego mega zadowolona.

 

I jak mi wyszło? Podoba się? 🙂 Daj znać w komentarzu!

Zapraszam Was do Śledzenia poczynań Weroniki :
Blog: https://werciakol.blogspot.com/
Instagram: https://www.instagram.com/werciakol/